czwartek, 8 sierpnia 2013

XI rozdział

-Dzień dobry - tylko tyle zdołała z siebie wykrztusić, w środku zaś czuła, że zaraz zemdleje - Czy to sen? - spytała w kierunku ojca.
-Jaki sen?! To prawdziwe życie - uśmiechnął się, a tajemniczy mężczyzna wybuchnął śmiechem - Poznaj mojego kuzyna, Roberta Lewandowskiego.
-Miło mi Cię poznać. Sporo o Tobie słyszałem - rzekł jej "wujek".
-Ja o panu też, tzn. z telewizji i wgl. - powiedziała, a po chwili zrozumiała, że zrobiła z siebie kretynkę, choć on się uśmiechnął. Właściwie jej nowo poznany wujek cały czas się uśmiechał.
-Może oprowadzę Cię po domu? - spytał jej ojciec.
-Lepiej ja to zrobię, a Ty idź i kup coś do jedzenia - powiedział Robert - Chodź Magda.
Pokazał jej parter, później trzy sypialnie na górze, dwie łazienki, siłownię i mały basenik w piwnicy.Kiedy szli już z powrotem do salonu, powiedział:
-Słyszałem, że jesteś świetna na bramce - uśmiechnął się.
-Ja?! Nie, ja nie potrafię bronić.
-Możesz mi powiedzieć, ja nikomu nie powiem.
-Okej. No może trochę bronie, ale to takie amatorskie. Nawet mi to dobrze nie wychodzi - powiedziała.
Tak naprawdę uwielbiała bronić. Na bramce czuła się świetnie, ale nie chciała nikomu o tym mówić, nawet jej przyjaciółki o tym nie widziały. "Kujonka" i do tego "sportowiec", to byłaby dopiero porażka. I to własnie dlatego jeździła 30 km, aby ćwiczyć w klubie z chłopakami. Nawet nie przeszkadzało jej, że musiała zrezygnować z dwóch godzin gry na fortepianie. Z chłopakami z drużyny dogadywała się wspaniale, bardzo dobrze rozumieli się w grze na boisku. Ale nigdy nie wiązała swojej przyszłości z sportem, wręcz przeciwnie, planowała poświęcić się naukom ścisłym. Nigdy nie chciała, aby ktoś się o tym dowiedział... A tu nagle sam Robert Lewandowski, to wielkie ciacho, które jak się okazało jest jej wujkiem, pyta się o jej ukryte przed światem hobby.
-Mam dla Ciebie pewną propozycję... - zaczął gdy schodzili po schodach do salonu.
__________________________________________________________
nie wiem jak to wyszło, ale wstawiam. (:

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

X rozdział

Ale teraz nie to było jej w głowie. Teraz myślała o tym, że za chwilę znajdzie się w domu jej ojca, którego zdążyła już nieco poznać. Wiedziała, że umie gotować tylko kuchnię włoską, polską i śródziemnomorską, że nie umie śpiewać karaoke, że jak był młody to grał w siatkówkę. A no i co ważniejsze, miała tam kogoś poznać.
-O czym tak myślisz? - ojciec wyrwał ją z zamyślenia - I tak nic nie wymyślisz, a ja Ci nic nie powiem.
-Skąd wiedziałeś? - spytała zdumiona.
-Lata pracy w policji kryminalnej czegoś uczą - uśmiechnął się - Żartuję, domyśliłem się.
-Za kłamstwo wypijam Twoją colę - zaśmiała się i zabrała mu szklankę z napojem.
-Okej, okej. Ty lepiej kończ tą pizzę i jedziemy.
-Tak jest, panie komisarzu - powiedziała i razem wybuchnęli śmiechem.
Gdy już skończyła jeść poszli do samochodu (w którym jak zwykle pachniało jaśminem) i pojechali. Jechali dość długo, na obrzeża miasta. Gdy skręcili w prawo na rozdrożu, jej oczu ukazał się piękny dom. Był śliczny, większy od Magdy domu, jego dach był pokryty brązowymi dachówkami, drzwi były ogromne, a sam dom pomalowany był na żółto. Za domem rozciągał się sad, a po lewej i prawej stronie oraz przed domem rosły piękne kwiaty i krzewy. Zatrzymali się przed bramą, nagle ona otworzyła się i Magda zobaczyła kogoś w oknie, był za zasłoną, więc nie widziała kto to, nawet nie miała zbyt dużo czasu, aby się przyjrzeć, bo "ten ktoś"od razu zniknął. Gdy wysiedli z samochodu, podeszli do drzwi wejściowych, weszli i szli korytarzem. Gdy doszli do wielkiego salonu, skręcili w prawo do kuchni. I nagle jej oczu ukazał się uśmiechnięty mężczyzna.
__________________________________________________________
nie mam pojęcia czy Wam się to spodoba czy nie, ale zobaczymy. (: